niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 8

-Shun- Dan odezwał się do przyjaciela o jakieś 3 w nocy- Śpisz?
Nie uzyskał odpowiedzi.
-Shun do cholery. Wiem że nie śpisz- krzyknął brunet i od razu zakrył ręką buzię. Bał się, że obudził rodziców.
-To skoro wiesz, że nie śpię, to czego się drzesz?- zapytał przyjaciela wojownik.
-Nie mogłeś wcześniej się odezwać?
-Co chcesz?
-Martwię się o ciebie stary- powiedział Dan kładąc się do łóżka i spoglądając na osobę leżącą na jego materacu.- Jesteś taki przybity.
-A niby jak mam nie być?- zapytał ze złością.- Na moją siostrę czyha niebezpieczeństwo tuż za rogiem. Zresztą na każdego kto zna mnie i ją.
Dan nie odpowiedział, tylko patrzył na przyjaciela. Przypominał sobie, jak razem bawili się, śmiali, bili. Wszystko wtedy było takie beztroskie. Spokojne i kompletnie normalne. A teraz... Na każdym kroku jakieś zło czeka na kogoś. Strach z domu wychodzić. Ba, strach w ogóle żyć. Przecież w domu również można dopaść swą ofiarę...
Bakugany zmieniły życie wielu ludzi bardzo drastycznie i mocno. Przez nie wiele osób, tak jak chociażby Runo, Julie i Alice są zagrożone tylko dlatego, że chciały uratować świat. Nie ważne jest to, że zaprzestały grać.Ważne jest to, że kiedykolwiek próbowały robić coś więcej niż tylko uznawać to za niewinną zabawę.
Na dworze przejechał jakiś samochód. Dan wstał ponownie i wyszedł na balkon. Chciał chociaż na chwilę zapomnieć o czymś takim, co nazywa się "Bakugan".

***

Ranek nadszedł naprawdę szybko. Gdy Dan się obudził nie wiedział nawet jakim cudem znalazł w łóżku. Przejechał ręką po swojej bujnej czuprynie i popatrzył dookoła. Nie ma Shuna. Wcale się nie zdziwił. W końcu była już 9. Brunet wstał i ubrał się szybko, po czym zszedł na dół do kuchni, bo mocno burczało mu w brzuchu.
-O, widać, że mój chłopczyk już wstał- przywitała go pogodnie jego mama.- Siadaj, zaraz będę gotowe grzanki.
-Dzięki- powiedział- Mamo.
-Słucham Danielu?
-Shun już wyszedł?
-Jakieś 2 godziny temu- odpowiedziała podając synowi talerz z pieczonym chlebem- Zjadł śniadanie, podziękował za gościnę i wyszedł z torbą w nieznanym kierunku. 
-Z torbą!?- Dan omal co nie udławił się swoim jedzeniem.
-Tak. Próbowałam go zatrzymać, bo oczywiście jest tutaj z jakiegoś ważnego powodu, ale tak się wywinął, że nawet nie zorientowałam się, że on już wyszedł.
Wojownik Pyrusa dokończył grzankę i czym prędzej popędził ku telefonowi, by poinformować Gusa o zaistniałej sytuacji.

***

-Jak to możliwe, że ja o niczym nie wiem?- Shina z wielką trudnością powstrzymywała się od mega wrzasku.
-Shun tak chciał- Gus nie wiedział już o czym myśleć. Wszyscy siedzieli w dziewczyny pokoju- Miałaś o niczym nie wiedzieć, bo sama byś naskoczyła na Takashiego i nic dobrego by z tego nie wyszło.
-Gus. Shun może być w wielkim niebezpieczeństwie. I wy mi mówicie, że mam o niczym nie wiedzieć?- mówiła z wielkim wyrzutem. Nie mogła uwierzyć, że jej chłopak i brat jej nie ufali- Tylko ja wiem do czego są te osoby zdolne.
-A my ci wierzymy- do rozmowy włączył się Spectra. Shinie zaczęły pocić się ręce- Ale Shun przede wszystkich chciał cię chronić. Jeśli sam wybrał się na dom Saito to go znajdziemy i mu oczywiście pomożemy. Jednak dopóki nie mamy 100 % pewności nic nie będziemy robić pochopnie. Ciebie również to obowiązuje.
Shina spojrzała na Spectrę. Ten nie wiedział co dziewczynie chodzi po głowie. Natomiast ona wiedziała dokładnie, co ma zrobić.
-Jak chcecie- powiedziała zabierając miecz samurajski znajdujący się nad jej łóżkiem- Ale ja nie będę ryzykować życiem własnego brata.
Już chciała wyjść, gdy drogę zagrodził jej Dan. Był już bliski wybuchu.
-Słuchaj- zacisnął ręce w pięści- Sam jestem na siebie mega wściekły, że go nie dopilnowałem. Ale skoro jego tu nie ma, a on prosił, by się tobą zająć i ochronić, to to zrobimy. I nie obchodzi mnie to, że tobie się to nie podoba. Nie wiem co jest z Shunem i bardzo mnie to dołuje. Ale jeśli ty też wyjdziesz... Nie mogę stracić dwójki osób, z którymi tworzyłem swoje dzieciństwo, którzy tak wiele mnie nauczyli i którzy są dla mnie najważniejsi. Rozumiesz? Nie przejdziesz.
Shina spojrzała na swojego przyjaciela. Miała łzy w oczach. Dopiero w tamtym momencie pojęła, jak ich przyjaźń- jej, Dana i Shuna- jest długa i trwała. Tak bardzo się tym wszystkim przejmowała, że zapomniała o tym, co najważniejsze- ich przyjaźni.
Odłożyła miecz, podeszła do bruneta i przytuliła go z całej siły. Tak bardzo go kochała.
Dan od razu odwzajemnił uścisk. Już tak dawno się nie przytulali. brakowało tego im. Obojgu.
-Zostanę- powiedziała nie puszczając przyjaciela- Zostanę.

***

-Takashi. Wypływasz na bardzo głębokie wody- rzekła jego siostra Yuna- Możesz temu nie podołać.

Yuna

-Nie wierzysz we mnie siostrzyczko?- Takashi powiedział polerując swój miecz.
-Nie nazwałabym tak tego. Raczej wątpię w twoje umiejętności.
Chłopak zaśmiał się tylko.
-Jednak nie dowierzasz- odezwał się z triumfem.
-Ach- westchnęła- Jesteś taki sam jak nasz ojciec.
-I jestem z tego dumny.
-Ale uważaj, byś się nią nie udławił- była już przy drzwiach- Shun to naprawdę wspaniały wojownik. Nie lekceważ go. Nie popełnij mego błędu braciszku.
-Nie jestem taki jak ty- rzekł po tym jak wyszła Yuna- Ja jestem pewien swej wygranej.

****************************************************************************
UDAŁO SIĘ !!!!
Jest rozdział !
Nawet nie wiece, jak ja się ciesze.
Miał być trzy tygodnie temu, w dniu moich urodzin, no ale czasu brak ....
A teraz zamiast się z biologii uczyć, to rozdział pisze....
Ech, może mnie nie przepyta. 
Ten rozdział powinien być trochę dłuższy od poprzedniego.
Mam nadzieję, że wam się spodoba ;D
PS Zapraszam do zakładki Bohaterowie.
Zapraszam na mojego bloga: >klik<
Jeśli wiecie, kto może wykonać szablon o Bakugan, czy podać jakieś przydatne linki do zrobienia go, to bardzo proszę o podzielenie się tymi informacjami. Będę bardzo wdzięczna. Nie ukrywam, że bardziej wolałabym, by ktoś wykonał za mnie robotę.

Buziaki ;**