poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 11

-Czas zacząć wielkie i jedyne w swoim rodzaju Światowe Zawody Ninja!
Tokio, 26 maja.
-Shun, w końcu!- Shina kipiała od emocji. Co chwilę skakała. Miała strasznie dużo energii.
-Powtarzasz się- Shun wypatrywał Alice, która miała zaraz wrócić z napojami.- Gdzie jest...
-O kurna- Shina spojrzała się w stronę sklepu, gdzie udała się jej rudowłosa przyjaciółka. Już wiedziała, dlaczego tak długo nie przychodziła.
-Takashi- odpowiedziała jej brat. Był wściekły. Chciał tam podejść, zabrać Alice, pobić porządnie rywala i nie mieć z nim więcej do czynienia. Ale wiedział, że tak nie może. Są zawody, na których liczy się honor. Wszelkie kłótnie trzeba rozwiązywać poprzez uczciwe walki i uczciwe zwycięstwa. Tak mawiano przed każdym pojedynkiem. A on nie zamierzał narobić sobie kłopotów przez tego człowieka.

Pierwsze trzy dni to było rozpoznanie uczestników zawodów. Wszyscy zbierali się na stadionach, słuchali regulaminów, w jakich dniach odbywać się będą walki, kto z kim stanie na arenie i różnego tego typu sprawy organizacyjne. Dla Shiny, Shuna, Kate i Chan Lee to był okres ostatnich przygotowań. Nie trenowali już, nie wylewali siódmych potów, lecz skupiali się na spokoju duchowym i mentalnym. Przez większość czasu zaszywali się w lasach na medytacjach i wyciszeniu umysłów. Szczególnie Shun. Do pierwszego uderzenia gongu Shina widywała go tylko w łóżku. Codziennie wstawała o 2 w nocy i zaglądała do pokoju brata, by sprawdzić czy jest. Zawsze był i nigdy nie widywała go na posiłkach. Wiedziała, że wojownik Ventusa bardzo lubi ten etap przygotowań. Mógł bez żadnych zbędnych tłumaczeń znikać na całe dnie i zaszywać się gdzieś samotnie razem ze swoimi myślami. A ostatniego czasu miał nad czym się głowić.

-Pierwsze starcie na Światowych Zawodach Ninja w kategorii kobiet czas zacząć!- wykrzyknął donośnym głosem komentator przez mikrofon.- Dzisiaj zmierzą się ze sobą następujące panie: po mojej prawej stronie stoi zeszłoroczne objawienie naszych zawodów Jahome. Natomiast z mojej lewej nowicjuszka: Anastazja. Moje drogie, ukłońcie się i na pierwszy gong zaczynajcie!
Shina poznała Jahome. Było to sześć lat temu. Może nie uważały się za najlepsze psiapsiółki, ale szanowały się. Wojowniczka Darkusa już wcześniej wiedziała, że ta dziewczyna ma talent. Dlatego nie zdziwiła się, gdy wygrała. Rywalka okazała się jeszcze nie dojrzała do tej grupy wiekowej.
-Jahome jest jeszcze lepsza niż rok temu- skomentowała Chan Lee.- I kto by pomyślał, że Kuzano miał rację.
-No- powiedziała Kate.- Kiedy macie starcia?
-Ja mam jutro- odpowiedziała Chan.- A ty Shina?
-Też jutro. O 15.
-A ja o 11, więc będziemy na swoich pojedynkach.
-Dokładnie. Chociaż nie wiem, bo Shun ma o 12. Chcę tam być.
-Chan sobie szybko poradzi i wszyscy pójdziemy kibicować Shunowi- rzekła Kate.- Ja mam za dwa dni, więc będziemy razem.
-A tak w ogóle, to kiedy Dan z resztą przyjadą?- zapytała Lee przyjaciółek.
-Szczerze mówiąc, to nie wiem. Coś mówili, że wszyscy się nie zjawią- Shina zaczęła się zastanawiać.- No więc Julie jest chora, może na koniec przyjedzie, Billy siedzi z nią. Powinni zjawić się za to wszyscy Vexosi.
-A Neathianie, Gundalianie?
-To ty nic nie wiesz?- Katy była zaskoczona.- Oni musieli wrócić do siebie. Okazało się, że ludy się buntują, a do zaprowadzenia porządku potrzebni byli nasi przyjaciele.
-Ojejku, to straszne.
-Ale podobno sytuacja się poprawia. A skoro tak mówili, to tak jest- dziewczyny dochodziły do hotelu.- Chodźmy spać. Jutro będzie ciężki dzień.
-Masz rację Shina. Musimy być wyspane na jutrzejsze pojedynki.
Tak jak postanowiły, tak zrobiły. Już o 20:30 były w łóżku i spały, śniąc, by wygrać i nie zrobić z siebie pośmiewiska. I aby pokazać, że nadal są na szczycie.

Chan Lee walczyła bardzo zacięcie. Trafiła na zeszłą półfinalistkę, Katanilę, która była naprawdę w formie, dobrej formie. Większość stawiała na tą drugą. Ale w pewnym momencie Chan Lee wypatrzyła na trybunach... Joe. Kibicował jej, wołał, że jest najlepsza, że wygra. Wiedziała, że to nie możliwe by on tam był, ale...
Wygrała powalając przeciwniczkę tak, że przypadkiem ta skręciła sobie kostkę. Później okazało się, że nie była na arenie nawet 30 minut. Szybko przebrała się, zajrzała do przeciwniczki i pobiegła do hali obok, gdzie Shun miał rozegrać swoją walkę. Nie tylko na arenie, ale też w życiu.




Spectra & Shadow Show .! (S&S S)

Sw: Witajcie wszyscy po blisko roku czasu naszej nieobecności!!!
Sp: Oczywiście według Shadowa, który nadal nie umie dobrze określić czasu -.-
Sw: No chyba ty (foch)
Sp: -.-' Nie ważne. W każdym bądź razie wróciliśmy. Patrycja stwierdziła, że czegoś brakuje jej w życiu. Okazało się, że nas.
Sw: Bo bez nas życie jej do niczego :D
Sp: Tssssaa -.-
Sw: Ale mniejsza z tym. To show to tak właściwie jest robione trochę, hmm..., jakby to powiedzieć?
Sp: Nielegalnie?
Sw: Dokładnie. Patrycja nie wie, że my tutaj jesteśmy i co robimy.
Sp: Będzie po nas.
Sw: W to raczej nie wątpię. Po tym co tu napiszemy? Phi, na kolejne święto Wszystkich Świętych będzie wydawać więcej kasy na znicze.
Sp: To prawda.
Sw: No więc dzisiaj mamy wam do przekazania chyba z 3 sprawy.
Sp: Ewentualnie więcej. Zobaczymy co nam się przypomni.
Sw: Zaczynamy od pierwszej. Spectra, proszę cię bardzo, zacznij gadać.
Sp: Kiedyś cię zabiję.
Sw: To będziesz wydawał więcej...
Sp: A kto powiedział, ze będę ci kupował znicze!?
Sw: A nie?
Sp: No chyba ty -.-
Em: Zacznijcie gadać do rzeczy, bo jak nie to wam kolacji nie dam. A dzisiaj robię z Alice naleśniki ze śmietaną.
Sw: Szantaż jest zły :(
Sp: No więc przechodząc do pierwszej sprawy. Patrycja napisała. Jest bardzo z tego dumna. Ma nadzieje, że może ktoś to przeczyta.
Sw: Cały czas nam o tym mówi.
Sp: Teraz ty Shadow.
Sw: Patrycja założyła new blog! Nie chce go promować, no ale... nie krepujcie się. A oto link na niego, byście mogli go zobaczyć i skomentować. Dopiero zaczęła: >klik<
Sp: Sprawa numer trzy i chyba najważniejsza...
Sw: PATRYCJA DZISIAJ MA 16. URODZINY!!!
Sp: Dokładnie. 3 listopada, urodziny Patrycji.
Sw: Piszemy to, ponieważ chcemy jej złożyć życzenia od nas wszystkich!
Sp: Yhm. Więc nasza najdroższa, najwspanialsza, najlepsza, najukochańsza, najładniejsza, najcudowniejsza, naj... Kto to pisał!?
Em: Daj już sobie Spectra spokój. Shina to przeczyta. Jest główną bohaterką bloga, stworzoną w całości przez Patrycję. To powinna ona zrobić.
Sp: Dobra -.-
Sh: Dziękuję Emiko. A więc:

 Nasza najdroższa, najwspanialsza, najlepsza, najukochańsza, najładniejsza, najcudowniejsza, naj, naj, naj i naj Patrycjo. Dzisiaj kończysz swoje 16. urodziny. Jak mówiłaś nam wcześniej, w końcu będziesz mogła oglądać bez przeszkód i legalnie filmy od 16. roku życia. Jesteśmy bardzo z tego szczęśliwi. Dlatego my wszyscy, twoi bohaterowie, twojego opowiadania składamy ci najserdeczniejsze życzenia urodzinowe. Byś była jak najdłużej zdrowa, radosna, uśmiechnięta. Byś nie ścinała na razie włosów, tylko jeszcze poczekała. Aby Ci się wszystko w szkole układało. Samych dobrych ocen i motywacji do nauki. Wspaniałego chłopaka, który Cię doceni i nie będzie chciał Cię zmieniać. Aby tolerował twoje wady. Szczególnie twoje bałaganienie. Abyś miała cierpliwość do swoich rodziców, babć, siostry i do nas. Abyś się zbytnio nie zmieniała, bo kochamy Cię taką, jaka jesteś. A my dziękujemy Ci za to, że nas stworzyłaś i że chcesz z nami być i dalej tworzyć.
KOCHAMY CIĘ PATRYCJA!

Sw: Aż się popłakałem ;(
Sp: Już nie przesadzaj Shadow.
Sh: Spectra, Shadow ma prawo sobie popłakać.
Sw: Dziękuję (chlip)
Sp: Ech.. -.- No dobra. Kończmy to. Patrycja, jeszcze raz, wszystkiego najlepszego!
Sh: Sto lat!
Sw: I w ogóle czego tam sobie życzysz (chlip)
Sw, Sp, Em, Sh: DO ZOBACZENIA!